Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 12 sierpnia 2025 21:54
Reklama
Tylko u nas

Kuchnia Mazowsza, odcinek 4. Żyrardów

Dawna fabryczna potęga o nowoczesnym obliczu. Żyrardów – miasto tkane lnem, historią i smakami
Kuchnia Mazowsza, odcinek 4. Żyrardów

Autor: Mateusz Durlik

Żyrardów, niegdyś skromna Ruda Guzowska, przeszedł przemianę, o jakiej inne miasteczka mogły tylko marzyć. W 1833 roku, za sprawą francuskiego wizjonera Filipa de Girarda, nad rzeką Pisią Gągoliną wyrosła fabryka lnu, która uczyniła to miejsce europejską stolicą tego szlachetnego surowca. W czasach największego rozkwitu w przędzalni pracowało aż 16 000 wrzecion jednocześnie — dziś trudno sobie wyobrazić ten rytmiczny, metaliczny puls maszyn, który przez dziesięciolecia wyznaczał rytm życia mieszkańców.

 

Historia miasta 

Miasto powstało jako modelowa osada fabryczna — harmonijne połączenie przemysłowej funkcjonalności z ideą miasta-ogrodu. Zieleniec przeplatał się tu z ceglanymi gmachami, a robotnicze kamienice stały obok eleganckich willi dyrektorskich. Dziś niemal w 95% zachowana XIX-wieczna zabudowa jest Pomnikiem Historii — urbanistyczną perełką, którą porównać można do Łodzi Fabrycznej, choć tutaj serce miasta biło w rytmie lnu, a nie bawełny.

Żyrardów – XIX wieczna osada fabryczna, Pomnik Historii
Pomnik Philippe’a de Girarda w Żyrardowie, stojący przy budynku Resursy fabrycznej

 

Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda — nić łącząca czas i przestrzeń

W samym sercu osady, w monumentalnych halach dawnej drukarni Bielnika, rozciąga się Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda. To nie tylko ekspozycja, to wehikuł czasu — gdy przekraczasz próg, czujesz zapach smarów, olejów i metalu, jakby maszyny dopiero co ucichły.

Placówka jest wyjątkowa — nie tylko w skali Mazowsza, ale i kraju. Znajdziesz tu kilkadziesiąt autentycznych maszyn ułożonych w kompletny ciąg technologiczny: od przędzenia, przez barwienie i sitodruk, po finalne tkanie. Snowadło taśmowe, przewijarka bębnowa, klejarka osnów czy działający mieszalnik do klejonki nie stoją tu jak martwe eksponaty — wiele z nich nadal działa, pozwalając zobaczyć i usłyszeć proces powstawania tkaniny.

Szczególne wrażenie robi największa na świecie kolekcja wielkoformatowych szablonów sitodrukowych — ponad 600 egzemplarzy! Wystawa „Tkane sita” to fascynująca opowieść o dawnym dekorowaniu tkanin — o przygotowywaniu wzorów, nakładaniu farby przez szablon, barwieniu obrusów i serwet. To praca wymagająca precyzji i wyczucia, zamknięta w jednym pomieszczeniu, gdzie historia sztuki użytkowej spotyka się z przemysłem.

Nie zabrakło też ludzkiego wymiaru tej historii. Archiwalne fotografie, nagrane wspomnienia dawnych pracowników, anegdoty z życia fabryki nadają całości ciepła. W części warsztatowej można własnoręcznie wykonać odbitkę sitodrukową — dotknąć historii i wyjść z pamiątką, która pachnie farbą i opowiada o ludziach, którzy kiedyś robili to na co dzień.

To muzeum to hołd dla robotników, dla ich umiejętności i codziennej harówki. To także uczta dla miłośników industrialnych przestrzeni — ceglane mury, ogromne okna, światło wpadające przez szklane stropy.

Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie – szpule nici

 

Muzeum Lniarstwa w Żyradowie – wystawa "Tkane sita – stała ekspozycja procesu technologicznego wielkoformatowego sitodruku żyrardowskich Zakładów Lniarskich"

 

Kulinarna odsłona Żyrardowa

 

Resursa i Dom Ludowy – kulinarne zwierciadło podziałów społecznych

Przechadzając się po fabryce czuć w powietrzu zapach ciężkiej pracy, która z pewnością wymagała wiele siły i zdrowia, ale czy robotnicy mogli posilić się odpowiednio? Otóż dieta robotników była monotonna, niskokaloryczna i uboga w białko i inne składniki odżywcze. Śniadania ograniczały się do suchego chleba ze smalcem lub zupy z tanich składników, takich jak zacierkowa (przecierucha), czy żur na czerstwym chlebie. Na obiad również królowały zupy – kapuśniak, grochówka, kartoflanka, krupnik – czasem uzupełniane prostymi potrawami mącznymi, jak kluski oraz samodzielnie przygotowywanymi kiszonkami. Mięso, wędliny czy nabiał pojawiały się na stołach tylko przy większych świętach. Warzywa ograniczały się głównie do kapusty, buraków, marchwi, ogórków i cebuli. Aby uzupełnić braki w diecie, robotnicy hodowali kury i króliki, często nawet w mieszkaniach, co było zakazane. Choć nie istnieją konkretne dokumenty dotyczące Żyrardowa, typowo polska praktyka kulinarna XIX wieku sugeruje, że mieszkańcy, także z regionu Żyrardowa, prawdopodobnie jedli często śledzie w okresie postnym, zwłaszcza że śledź był wtedy jednym z niewielu dostępnych rybnych produktów. 

Nawet drobnych przyjemności w diecie trudno było wówczas zaznać. Cukier był towarem deficytowym, więc gospodynie gotowały buraki cukrowe, uzyskując z nich słodki wywar, którym dosładzały czarną kawę zbożową – podobnie jak w innych regionach Polski. Mak, będący w XIX-wiecznej kuchni, także na Mazowszu i w Żyrardowie, absolutnym klasykiem, pozwalał jednak na przygotowanie w okresie Bożego Narodzenia klusek z makiem, słodzonych właśnie tym wywarem z buraków. 

Przerwy w fabryce na posiłek trwały jedynie 15 minut, wtedy fabryka cichła, a spracowany lud posilał się skromnym prowiantem przyrządzonym w domach.

Robotnicy z rzadka korzystali z wybudowanego w latach 1910–1912 z funduszy Karola Dittricha Domu Ludowego tzw. Ludowca, który pełnił funkcję domu kultury z teatrem, później zamienionym na kino. Dla wielu była to jedyna przestrzeń rozrywki „na mieście”, jaką zapewniali swoim pracownikom zarządzający fabryką, ale realia codziennego życia odzwierciedlały się przede wszystkim w monotonii codzienności, ciężkiej pracy i ubogim jadłospisie, a z pewnością rzadkich możliwościach jedzenia poza domem. 

W kontraście do tego, w Resursie serwowano dania wykwintne, podkreślające status społeczny gości – pieczone mięsa, delikatne zupy krem, wypieki i przystawki, w otoczeniu bogatego wystroju i eleganckiej oprawy. Ten kontrast stołów był codziennym przypomnieniem o głębokich podziałach klasowych w mieście.

Resursa, wzniesiona w latach 70. XIX wieku, była miejscem spotkań wyższego personelu Żyrardowskiej Fabryki Wyrobów Lnianych. Mieściło się tu Zrzeszenie Urzędników Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Żyrardowskich. Wnętrza urządzono z rozmachem, wzorując się na klubach angielskich – z okazałą salą teatralno-balową w stylu renesansowym z elementami klasycystycznymi.

Degustacja potraw inspirowanych historią 

Po tej lekcji historii przyszła pora na weryfikację lokalnej kuchni. W jednej z żyrardowskich restauracji, w przestrzeni łączącej industrialny klimat z przytulnością, czekało na nas menu inspirowane epoką magnatów i robotników. Miejsce to ma jednak jeszcze głębszą historię — mieści się w zabytkowej willi, która niegdyś była świadkiem ważnych spotkań miejskich decydentów z przedstawicielami ówczesnego świata biznesu. Przy wykwintnych daniach, w blasku kryształowych żyrandoli i przy akompaniamencie cichej muzyki, omawiano tutaj plany rozwoju miasta, kierunki przemysłowych inwestycji i wizje, które na lata kształtowały oblicze Żyrardowa. Dziś restauracja zachowuje ducha tamtych czasów, serwując potrawy inspirowane historycznymi recepturami, a jednocześnie otulając gości atmosferą elegancji, która przenosi ich w czasy świetności miasta.

Już pierwszy talerz sprawił, że unieśliśmy brwi z uznaniem. Smażony śledź z olejem lnianym, majonezem chrzanowym i prażoną cebulą był jak kulinarny list miłosny do regionu — prosty i treściwy, a jednocześnie elegancki. Olej lniany, złocisty jak letnie słońce, nadawał całości nutę szlachetności i lekkości, której w śledziu rzadko się spodziewasz. 

Potem przyszła kolej na gruszczankę — zupę z pieczonych i wędzonych gruszek, z dodatkiem regionalnego sera i estragonu. To było jak zaskoczenie w kilku aktach: słodycz owocu, dymny aromat wędzenia, kremowa konsystencja sera, świeżość ziół. Nigdy wcześniej nie jedliśmy zupy, w której gruszka grała pierwsze skrzypce, i to w tak nieoczywistej, wytrawnej odsłonie.

Z kolei porka — parzone ziemniaki z kapustą i wolnogotowanym boczkiem — smakowała jak niedzielny obiad u babci, ale podany w wersji premium. Wszystko tu było wyważone: sól, kwas, tłuszcz, zioła. To było danie, które syciło nie tylko brzuch, ale i wspomnienia. Możemy sobie wyobrazić, że tak jadali ci najbogatsi na co dzień, a ci najbiedniejsi od święta…

 

 

Smażony śledź z olejem lnianym

 

Zupa gruszczanka 
Danie główne – porka

 

 

Na deser — absolutne zaskoczenie: makieły w wersji kreatywnej. Delikatne kluseczki ziemniaczane, miękkie niczym włoskie gnocchi, podane z lodami makowymi, puszystą bitą śmietaną i świeżymi czereśniami. Ciepło klusek spotyka tu chłód lodów, aksamitna słodycz maku przeplata się z orzeźwiającym kwaskiem owocu — kulinarna harmonia w najczystszej postaci. To danie ma swoją duszę i długą historię. Makieły (znane też jako kluski z makiem czy makiełki) to śląski przysmak, którego tradycja sięga ponad 150 lat. Nierozerwalnie kojarzy się z Wigilią i rodzinnym stołem, a dla wielu z nas — z dzieciństwem i zapachem świąt. W innych regionach Polski podobne danie przygotowuje się z pszenicą zamiast klusek, nadając mu nazwę kutia. Tutaj klasykę podajemy w nowej odsłonie — z lodami i owocami — zachowując serce tradycji, a jednocześnie dodając nutę nowoczesnej finezji.

 

Makieły – pyszny deser

 

Ocena kuchni Żyrardowa

 

Nasze wrażenia

Ta podróż do Żyrardowa okazała się czymś więcej niż planowaną wizytą w muzeum i kolacją. To było odkrycie miasta, które potrafi tkać swoją opowieść nie tylko cegłą i lnem, ale też smakiem. Było w tym zaskoczenie, radość, a nawet odrobina wzruszenia. Bo rzadko zdarza się znaleźć miejsce, w którym historia i kuchnia rozmawiają tak harmonijnie — jak dwie nici w tym samym splocie.

Dlaczego warto pojechać do Żyrardowa?

Historia i architektura – zachowana osada fabryczna to unikat w skali kraju, gratka dla miłośników urbanistyki przemysłowej.

Muzeum Lniarstwa – interaktywna opowieść o pracy tysięcy ludzi i maszyn, największa kolekcja sitodruku w Polsce.

Kuchnia z duszą – tradycyjna, kreatywna, pełna regionalnych akcentów, można tu zjeść w jednej z kilku restauracji urządzonych w stylu loftowym na terenie osady pracowniczej.

Żyrardów to miasto, które daje siłę dawnych fabryk i koi zmysły jak najlepiej utkany obrus — polecamy z całego serca.

Zakłady Przemysłu Pończoszniczego Stella, fabrykę zamknięto w 2005

 

Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie – ścianka do selfie ze szpul 

 

Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie – zwiedzanie z audio przewodnikiem

 

 

 

Pisia Gągolina – rzeka przepływająca przez Żyrardów

 

Artykuł powstał w ramach cyklu „Kuchnia Mazowsza” i został sfinansowany ze środków Samorządu Województwa Mazowieckiego. Już dziś zapraszamy na kolejny odcinek – przed nami jeszcze wiele smakowitych opowieści z różnych zakątków Mazowsza.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Gdzie jest?Treść komentarza: A CO Z ULICĄ FALKOWSKĄ NA ODOLANACH?Data dodania komentarza: 23.06.2025, 23:46Źródło komentarza: Powstała tuż przed wojną, zniknęła na kilkadziesiąt lat. Ulica Kozienicka powróci na Wolę?Autor komentarza: WolakTreść komentarza: Widać, że autor tego tekstu to tzw. zawodowy aktywista miejski, działacz "na rzecz i ku poprawie". W życiu nie miał samochodu (bo go nie stać?) i nie ma żadnego pojęcia o tym, jak trudno jest znaleźć miejsce na zaparkowanie w tej części Woli. Douczyć się młody człowieku, życia trochę poznać!Data dodania komentarza: 19.06.2025, 19:24Źródło komentarza: Mistrzowie parkowania #7 - obraz nielegalnego parkowania na Woli.Autor komentarza: IroTreść komentarza: Niestety Obozowa, Deotymy, Brożka, Ciołka, Czorsztyńska, itd od ładnych paru lat zawsze zawalone. W 60 procentach parkują przyjezdni. Jak sobota, niedziela, cud ! są wolne miejsca.Data dodania komentarza: 30.05.2025, 17:19Źródło komentarza: Strefa Płatnego Parkowania na Kole i Ulrychowie? Burmistrz Woli chce, by stało się to jak najszybciejAutor komentarza: IroTreść komentarza: Nie prościej udostępnić dokument do wglądu? Przecież nie pojadę do urzędu specjalnie, żeby stać w kolejce, żeby obejrzeć dokument. To są proste rzeczy i dotrzecie do większej liczy ludzi.Data dodania komentarza: 30.05.2025, 17:14Źródło komentarza: Nowy Plan Urządzenia Lasu dla WoliAutor komentarza: AgriTreść komentarza: Czy oprócz publikacji zdjęć autor zgłasza również ujawnione wykroczenia odpowiednim służbom? Szkoda byłoby, gdyby ta praca nie znajdowała odzwierciedlenia w egzekwowaniu prawa przez służby. Większość zdjęć prezentuje czyny zagrażające bezpieczeństwu lub niszczące przestrzeń publiczną.Data dodania komentarza: 11.04.2025, 12:35Źródło komentarza: Mistrzowie parkowania #50. Na zakazie, na trawniku, na chodnikuAutor komentarza: SąsiadTreść komentarza: Czy to artykuł sponsorowany, albo napisane przez Dyrektora? Ps. Na Działdowskiej działy się równie ciekawe rzeczy wcześniej.Data dodania komentarza: 12.03.2025, 13:55Źródło komentarza: Wolskie Centrum Kultury – siedem lat dynamicznego rozwoju
Reklama
Reklama